Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Sobota, 02 Stycznia 2010

Kilka zmian

trochę tekstu
     Nowy rok nadszedł i przyniósł ze sobą kilka zmian w wyglądzie i funkcjonalności bloga. Przede wszystkim zlikwidowałem, chyba nikomu do niczego nie potrzebną, animowaną chmurę tagów, zamiast której na szybko wstawiłem pola z informacjami o nowych komentarzach oraz najpopularniejszych wpisach (stanowi to także wstęp do uruchomienia kanału RSS z najnowszymi komentarzami).
Być może lista słów kluczowych powróci, ale w bardziej funkcjonalnej i klasycznej postaci.

     I jak prawdopodobnie zauważyliście, zgłosiłem się do konkursu na Blog 2009 roku w kategorii „Foto, video, komiks”. Była to decyzja chwili... Mam nadzieję, że pomiędzy godziną 15.00 dnia 12.01.2010 a południem 21.01.2010 zagłosujecie na ten blog.

Sobota, 02 Stycznia 2010

Nowa zabawka

trochę koloru, portret, cyfrowo, sprzęt
     Nie ma jak rozchorować się na Święta. Szczególnie gdy jest się daleko od domu, w którym zostały negatywy do zeskanowania, do tego pogoda dopisuje... A wyjść na zewnątrz nie można...
     Może to jest powód, z którego chciałem podzielić się z Wami moim małym odkryciem sprzętowym. Obiektyw Canona. Z idealna dla mnie ogniskową 35mm i światłem 1.4. Szkło kupiliśmy z Izoo myśląc głównie o wyjazdach i zdjęciach robionych na ulicach. I muszę Wam przyznać, że moja fascynacja jakością obrazu rysowanego tym obiektywem rośnie z każdą wykonaną klatką.
     Poniższe zdjęcie było chyba pierwszym, które zrobiłem tym szkłem. Zaraz po zakupie. W trakcie leniwego niedzielnego spaceru jesiennymi parkami Warszawy.
     Jest to czysty zrzut z RAW, z wyłączonymi opcjami korekty winietowania (jest to stara konstrukcja — nie odznacza się telecentrycznością), bez wyostrzania, na pełnym automacie — kolor, kontrast, poziomy.
     Dla mnie jakość obrazu bez żadnych zabiegów upiększających jest porażająca — ostrość na pełnej dziurze (tutaj jest 1:1 crop), kontrast, kolor, bokeh, separacja planów.
     Oczywiście można chcieć więcej: silnik af jest starego typu i prędkościami lekko odstaje od dzisiejszych standardów, dobrze by było mieć stabilizację obrazu, można przyczepić się aberracji chromatycznych i komy na niektórych zdjęciach — ale to już czepianie się na siłę i oglądanie zdjęć w dużym powiększeniu.
     I to by było na tyle... Canon 35/1.4L jest dla mnie wspaniałym uzupełnieniem Canona 5D Mk II. I kolejnego wyjazdu, w trakcie którego będę mógł go w pełni wykorzystać, doczekać się już nie mogę.
Spacerowe testy
źródło: www.sobanek.com
[Canon 5D Mk II, 35/1.4L, ISO100, 1/500, 1.4]

PS

     Wielka szkoda, że po skonstruowaniu tak wyśmienitego obiektywu Canon spoczął na laurach i nie wypuścił pięćdziesiątki o zbliżonych parametrach... A Sigma ze swoim 50/1.4, oferującym bardzo dobrą jakość obrazu, jest daleko w tyle jeśli chodzi o pewność i powtarzalność autofocusa.

Niedziela, 03 Stycznia 2010

Kurs "szopa" poszukiwany!!

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi, Ganges
     Oszaleję z cyfrowymi zdjęciami! I na gwałt poszukuję sensownego kursu/warsztatu z obróbki fotografii cyfrowej. Nie radzę sobie sam... I tak, jak na poniższym zdjęciu, cała obróbka sprowadza się do prostych funkcji — konwersja z RAW z wyłączeniem większości „polepszaczy obrazu”, transfer pliku do Photoshopa i autoakcje (kolor, kontrast, poziomy)...
     I wciąż zastanawiam się jak uzyskać nasycony, lecz naturalny kolor jaki mogę podziwiać na zdjęciach np. Nygusa lub Macieja Dakowicza.
     Szczególnie w przypadku zdjęć, takich jak poniższe, zrobionych o wczesnym poranku, gdy niebo zasłonięte jest grubą warstwą monsunowych chmur, z których padają duże krople deszczu...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Ganges - Varanasi
     Więc jeśli tylko możecie mi podać namiary na warsztaty, na których prócz prostych rzeczy w stylu operowanie warstwami, uczą operowania profilami barwnymi, ujednolicaniem tonalności i kolorystyki kilku ujęć oraz inteligentnej korekty barwnej, to będę wielce zobowiązany.
I najlepiej aby był w Warszawie...

Wtorek, 05 Stycznia 2010

Varanasi. Raz jeszcze.

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi, Ganges
     Powoli zbieram się do opisania swojego krótkiego, 36 godzinnego pobytu w deszczowym (koniec pory monsunów) Varanasi... Dzisiaj, aby, mam nadzieje podnieść zainteresowanie tematem, zamieszczam jedno zdjęcie z tego miasta, o którym już Kapuściński w „Podróżach z Herodotem” pisał jako o „gąszczu wąskich, dusznych i brudnych uliczek, szczelnie zapełnionych żebrakami”.
     Fakt, dzisiaj Benares jest brudne i tłoczne. Ale dla mnie jest to miasto przepełnione trudną do zdefiniowania magią. Na każdym roku czułem, że dotarłem do wyjątkowego miejsca... I że będę musiał wrócić tam na dłużej...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Na ghatach w Varanasi
     Zdjęcie zrobione jest podczas porannego rejsu łodzią po Gangesie. Lało niemiłosiernie, było zbyt ciemno na zdjęcia (ISO 1600 — 3200, przysłona 2.8 — by, ze względu na długą ogniskową i kołysanie łodzi móc utrzymać, i tak stabilizowany obiektyw, w sposób umożliwiający wykonanie nieporuszonego zdjęcia).

Wtorek, 05 Stycznia 2010

Varanasi. I jeszcze...

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi, Ganges
     Benares raz jeszcze — nie mogłem się powstrzymać...
Mam nadzieję, że się Wam spodoba...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Varanasi. Łodzią po Gangesie

Czwartek, 07 Stycznia 2010

Nie moje...

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Katmandu, Varanasi, Ganges
     Znów w prostokącie. I znów cyfrowo. Chociaż coraz częściej słyszę, że to kompletnie nie mój styl. I, że z nowym średnio sobie radzę...
     Zdaję sobie sprawę z olbrzymiej różnicy miedzy przedstawianiem Świata w kwadracie i prostokącie. Ten ostatni, szczególnie gdy prezentowany jest w poziomie, jest, dla mnie, formatem o charakterze bardziej narracyjnym, reporterskim. Kwadrat znów wymusza zamykanie całej historii w jednej klatce. Jak to określił mój Przyjaciel, będący dla mnie autorytetem w kwestiach Fotografii, jest bardziej kontemplacyjny, w przeciwieństwie do gadającego prostokąta. Co więcej kwadrat, w moim osobistym odczuciu, jest formatem znacznie łatwiejszym do zakomponowania, bardziej go czuję.
     Drugą sprawą jest kolor. I tutaj kolejne wyzwanie. Ale powoli dochodzę do wniosku, że czarnobiel jest artystyczna, abstrakcyjna i, jakby nie było, łatwa. Aktualnie dla mnie wyzwaniem jest odpowiednie użycie i skomponowanie fotografii w kolorze — przecież całe życie jest pełne kolorów, subtelnych odcieni odzwierciedlających światło, pogodę, porę dnia. Owszem, B&W jest często jedynym sposobem na zdjęcie, lecz powoli mogę przychylić się do stwierdzenia, iż uwielbiam kolor, chociaż jeszcze nie potrafię operować nim, tak jakbym pragnął.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Varanasi. Ganges.
     Ogólnie ten typ zdjęć stanowi dla mnie ewolucję. I nie będę tutaj ukrywał, że ewolucję wymuszoną jeszcze jednym warunkiem, dosyć dobrze opisanym słowami jednego z fotoedytorów: „Hate to admit it because I love B&W myself, but do you best to shoot in colour too. So few magazines these days publish in Black and White! You'll lose a lot of potential sales unless you shoot in colour too”.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Uliczka w Kathmandu
     Czy sobie poradzę z nowym stylem? Nie wiem... Mam nadzieję, że przez tymczasowe pokazywanie na blogu kolorowych, cyfrowych prostokątów nie stracę Czytelników i Obserwatorów...

Sobota, 09 Stycznia 2010

Varanasi. Sacrum Codzienne.

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi, Ganges
     Niebo zasnute chmurami, ciągle padający deszcz, z każdą chwilą przybierający na sile wiatr, który coraz mocniej kołysze łodzią wolno sunącą wzdłuż ghatów. Wciśnięty między innych, ocierając twarz z wody staram się uchwycić obrazy porannego Varanasi, wciąż chowające się za plecami osób siedzących po przeciwnej stronie, niebezpiecznie głęboko zanurzonej łódki...
     Mimo, że już dawno zostawiliśmy za sobą Ghat Manikarnika, na którym nieustannie płoną stosy pogrzebowe wciąż czujemy, ciężki od kadzideł zapach dymu, którego nawet wzmagający się wiatr nie jest w stanie przegnać całkowicie.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Tuż za Ghatem Manikarnika
     Mijamy kolejne z ghatów... Z każdym załamaniem linii brzegowej wyłaniają się obrazki z zupełnie innego świata. Ludzie, którzy przybyli tutaj by zmyć swe grzechy bądź oddać cześć Świętej Matce — Gandze stoją, zanurzeni po pas w brunatnym nurcie tuż obok myjących się, piorących ubrania w rzece. Niedaleko starego Sadhu odprawiającego swój rytuał, pod szyldem „Swimming Club” młodzi chłopcy skaczą na główkę do wody. Tuż obok dyskutujących braminów siedzących na platformie tuż nad falami, stary człowiek myje zęby...
     Jest to jedyne miejsce na Świecie, w którym świętość jest tak bliska codzienności. Splata się z nią w nierozerwalną całość...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Deszczowy poranek na ghatach w Varanasi

Niedziela, 10 Stycznia 2010

Zdjęcie na niedzielę

galeria, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Agra, Taj Mahal
     To chyba najczęściej fotografowany obiekt na Ziemi. I jedyne miejsce podczas pobytu w Indiach, w którym żałowałem, że nie mogę użyć statywu by szarym filtrem zamienić przewijające się tłumy w grupki ledwie widocznych duchów.
     Chciałbym mieć możliwość spędzenia w Taj Mahal całego dnia. Ze statywem. Z szarym filtrem. I aparatem na klisze w formacie większym niż 6x6 centymetrów, z pochyłami i przesuwami... Szukać kolejnych symetrii, znajdować nowe ujęcia, obserwować jak wędrują cienie, a promienie Słońce grają na rzeźbieniach...
     I pomyśleć, że długo się zastanawiałem czy warto tam jechać...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Taj Mahal tuż przed burzą
     Zdjęcie jest zrobione zaraz po wschodzie Słońca, gdy tłumy Chińczyków i Hindusów jeszcze nie dotarły na miejsce. Niestety niebo zasnute było ciężkimi burzowymi chmurami...

Wtorek, 12 Stycznia 2010

Dachy Benaresu. Monsun.

galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi
     Varanasi przywitało mnie ciężkim od nadchodzącej ulewy powietrzem... Ledwie zdążyliśmy dotrzeć do hotelu, zrzucić plecaki, otworzyć balkon z którego rozpościerał się widok na zachodnią część starego miasta, a rozpętała się ulewa. I rozpoczął się istny karnawał radości na dachach miasta. Pierwszy raz widziałem tak wielką radość z powodu deszczu. Ale życie tych ludzi właśnie od sezonowych opadów jest uzależnione a miniony rok ich nie rozpieszczał.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Dachy Benares
     Właśnie dotarłem do zdjęć zrobionych z tarasu hotelu — wszystkie koncentrują się na dwóch tematach: życiu codziennym i reakcji na monsun... Niestety 36 godzin jakie tam spędziłem minęło zbyt szybko by solidniej wbić się w temat.

Wtorek, 12 Stycznia 2010

Konkurs rozpoczęty

galeria, trochę koloru, wyprawa, Indie, Nepal, Jaipur, fort Amber
     No i głosowanie w konkursie na Blog Roku 2009 wystartowało.
Mam nadzieję, że moja strona zainteresowała Was na tyle, że oddacie na nią swój głos i wyślecie SMSa o treści F00238 na numer 7144 (kosztuje to 1,22 zł brutto a dochód z głosowania organizatorzy przekażą na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych).
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
Jaipur
     Zdjęcie, które Wam dzisiaj prezentuje zrobiłem w Jaipurze, w okolicach fortu Amber... W nieznośnym upale grupka osób pracowała przy naprawie murów okalających główny kompleks. Podejście było tak strome, że ludzie ci nie byli w stanie wspiąć się na nie. Za to z powodzeniem robiły to objuczone osły, których całe stadko zatrudnione było do pomocy.

     Całą scenkę mogliśmy obserwować tylko dzięki temu, że policja zatrzymała naszego tuk — tuka za jakieś błahe wykroczenie i próbowała wyciągnąć kasę od kierowcy. Całe szczęście, że kilka rupii uspokoiło zapędy uzbrojonego w bambusowy pręt mundurowego...
     Myślę, że podobna sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby w rikszy siedzieli Hindusi a nie białasy.

Czwartek, 14 Stycznia 2010

Sadhu. Świętość na sprzedaż - cd.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Sadhu, Patan
     Miało być o symbolu nierozerwalnie kojarzącym się z Indiami — świętych krowach. Niestety codzienność wysysa energię tak bardzo, że mimo iż plan wpisu zarysował się w głowie, zebrane materiały czekają, to jednak nie mam sił by zebrać to wszystko w spójną całość. I takim to sposobem bydło, nawet obarczone boskością, musi poczekać...
     Jednak nie zaniedbam bloga i wrócę do serii portretów Sadhu, bądź ludzi za nich się podających, ujętych w analogowych kwadratach.
"Sadhu" w Patanie
"Sadhu" w Patanie
     Są to jeszcze ciepłe skany z kliszy zrobionej w Patanie. I ciąg dalszy wpisu Sadhu. Świętość na sprzedaż.

Dobrej nocy.

Sobota, 16 Stycznia 2010

Pieskie życie. Delhi.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Delhi
     Spotyka się je na każdym kroku. Biegające całymi watahami, samotnie śpiące w cieniu, wygrzebujące resztki pożywienia ze stosów odpadków, bezlitośnie przeganiane. Najlepsi przyjaciela człowieka...
Pieskie życie. Delhi.
     Dzisiaj tylko zdjęcie — zrobione w okolicach parku otaczającego Raj Ghat, miejsca kremacji Mahatmy Gandhiego.

PS

     A tak na marginesie: może ktoś z Was wie dlaczego powstają te paskudne, ciemne zacieki widoczne po lewej stronie klatki? I może znacie solidny serwis sprzętu fotograficznego (najlepiej w Warszawie), w którym potrafiono by zająć się wysłużoną Bronicą SQ-A?

Niedziela, 17 Stycznia 2010

Zdjęcie na niedzielę.

galeria, czarno - białe, pomnik, Warszawa, na błonce, szuflada
     Często wracam do miejsc odwiedzonych wielokrotnie. Obfoconych niemalże z każdego punktu. Szukam tego świeżego spojrzenia, pierwszego wrażenia zarejestrowanego na kliszy. Bez przesadnego kombinowania, szukania kadrów, myślenia o zdjęciu...
Niestety okazuje się, że ten pierwszy raz jest najlepszy, że nie można powtórzyć chwili, w której po prostu się widzi a nie szuka...
 
     Prezentowane zdjęcie jest wynikiem pierwszych odwiedzin jednego z warszawskich podwórek. Wracam tam często, lecz to co przynoszę do domu nigdy nie podoba mi się tak bardzo jak to pierwsze.

Poniedziałek, 18 Stycznia 2010

Pieskie życie. Varanasi.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, zwierzaki, Varanasi

     Głosowanie w konkursie Blog Roku 2009 nadal trwa. Po początkowym spokoju pierwszej piątki, blog oscyluje wokół miejsca 11, a ponieważ do finału, czyli oceny przez jury przechodzi tylko pierwszych 10 blogów, jeszcze raz bardzo proszę Was o głosy...
     Jeśli tylko uważacie, że moja strona na to zasługuje, jeśli macie ją w ulubionych, jeżeli subskrybujecie RSSa to proszę Was o wysłanie SMSa o treści F00238 na numer 7144 (kosztuje to 1,22 zł brutto a dochód z głosowania organizatorzy przekażą na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych). Aktualnie każdy głos jest na wagę złota.
Tu można zobaczyć aktualny ranking w kategorii Foto.

A z tematem dzisiejszego wpisu wiąże się tylko zdjęcie...
Pieskie życie. Varanasi.

Poniedziałek, 18 Stycznia 2010

Sadhu. Uzupełnienie.

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Sadhu, Paśupatinath

     Sadhu pojawili się tutaj już wielokrotnie. Próbowałem nawet opisać to kim są i jaki wiodą tryb życia. Jednak było to błądzenie po omacku.
     Niedawno wpadły mi w ręce fragmenty dwóch książek traktujące o Świętych Mężach: Bedi'ego Sadhus. The Holy Man of India oraz drugi tom The History and Culture of Indian People Sircara. Zawarto w nich o wiele więcej informacji, niż te, którymi dysponowałem do tej pory (prócz rozmów z Hindusami pomogły książki Mroziewicza).
     Kim zatem są sadhu? Słownik cywilizacji indyjskiej Frederica podaje lakoniczną definicję: „przydomek ascetów i hinduistycznych świętych (...) w swej doktrynie odrzucający autorytet braminów”. I tyle. Nic poza krótkim opisem. Z drugiej strony mamy Bediego: „Sadhu to esencja ludzkiej egzystencji, wspólnota z boskością”.
     A jak wygląda to w praktyce? Sadhu musi porzucić wszelkie więzi społeczne, opuścić rodzinę, uwolnić od wszelkiej odpowiedzialności. Umrzeć dla Świata. I tak też właśnie się staje — nad brzegami Gangesu odbywa się ceremonia inicjacji, która do złudzenia przypomina pogrzeb. Stare ubranie wrzuca się do wody, grzebiąc resztki dotychczasowego człowieka, zaś nowe farbowane jest na kolor pomarańczowy. Ciało naciera się popiołem, zaś czoło pastą sandałową. Rodzi się sadhu.
Nawet inicjacja świętych mężów ma charakter cykliczny, kołowy (ćakra) w przeciwieństwie do linearnego biegu wydarzeń kultury europejskiej.
Sadhu w Paśupatinath
     Nie ma utartych schematów życia ascetów. Niektórzy składają śluby milczenia, inni zaś modlą się śpiewając hymny religijne. Jedni wędrują samotnie, inni w małych grupach. Podobnie wygląda sprawa z nagością — jest akceptowana jak u dżinistów, lecz nie jest wymogiem. Nie ma rozgraniczenia związanego z płcią — sadhu może również zostać kobieta.
     Jednak rytm ich życia jest ściśle określony — określa się czas jaki może pozostać w jednym miejscu, rozkład dnia z uwzględnieniem odpoczynku (sen możliwy jest jedynie w nocy w świątyniach bądź miejscach kremacji), medytacji/dyskusji lub też posiłków.
     Ufff, na razie tyle. Ale pewnie niedługo znów wrócę do tego tematu...

PS

     I takim to sposobem dojechałem do setnego wpisu! I chciałem Wam podziękować za to, iż nadal jesteście ze mną i dajecie motywację do wystawiania zdjęć i pisania.

Wtorek, 19 Stycznia 2010

Zdjęcie. Na więcej brak sił...

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Pokhara

     Zadziwiające, jak szybko i skutecznie codzienne obowiązki mogą pozbawić sił i weny... Dzisiaj tylko zdjęcie. Znad jeziora Fewa, z sennej Pokhary, której spokój od czasu do czasu zakłócany jest przejazdem agitujących (pokojowo!) maoistów bądź imprezami MTV.
Nad jeziorem Fewa. Pokhara.


PS

     I niestety po raz kolejny wyszedł problem z zaciemnionym bokiem... Szpule koreksu właśnie się moczą w odkamieniaczu i wkrótce zobaczę czy to rzeczywiście w tym tkwił problem...

Środa, 20 Stycznia 2010

Na szybko.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Pokhara

     Na szybko. Bo za chwilę trzeba wyjść do pracy. Brnąć przez zaspy, w zadymce śnieżnej. Już psychicznie przygotowuję się na spacerek — przy takiej pogodzie szybciej dotrę do fabryki piechotą niż autobusem. Służby odpowiedzialne za udrożnianie szlaków komunikacyjnych znów zostały zaskoczone faktem, że w tym kraju jeszcze występuje zima i swą bezradnością nakłaniają mieszkańców stolicy by, tak jak oni, pozostali w domach...
     Na szybko. Bo za 45 minut usiądę w klimatyzowanym bunkrze i otulony cichym, irytującym szumem dziesiątek komputerów, utonę w jakże fascynującym świecie wymagań funkcjonalnych, przypadków użycia, harmonogramów i innych, nikomu do niczego niepotrzebnych tabelek... Cóż, mieląc pod nosem przekleństwa gdy śnieg wpadać będzie do butów, będę mógł tylko zazdrościć tym wszystkim szczęściarzom, którzy jeżdżą po Świecie, piszą, fotografują. I ktoś im za to płaci...
     Na szybko. Bo za 27 godzin głosowanie w konkursie na Blog Roku 2009 zostanie zakończone. Pierwsze 10 witryn przejdzie do kolejnego, trzeciego etapu. I chciałem bardzo Was prosić o wysłanie SMSa o treści F00238 na numer 7144 (1,22 zł), gdyż oscylując wokół dziesiątej pozycji, każdy głos jest na wagę złota.
Pokhara

Czwartek, 21 Stycznia 2010

Teraz mogę już tylko czekać

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Katmandu

     Cóż mogę więcej dodać... Do zakończenia głosowania pozostało 12 godzin, wciąż walczę o miejsce w finałowej dziesiątce. Wszystkim, którzy wysłali SMSa głosując na mnie chciałbym bardzo podziękować za poparcie. I obiecać, że niezależnie od wyników, nie zaprzestanę uzupełniania bloga.
     Nie ukrywam jednak, że ewentualna nagroda (voucher na podróż marzeń) znacznie ułatwiłaby mi fotograficzną i samodzielną wyprawę do Etiopii. Jeśli nie — trudno, będę męczył Was zdjęciami z Pakistanu :).

Dzisiejsze zdjęcie chyba najbardziej trafnie oddaje aktualny stan oczekiwania... Dobrej nocy.
Upał w Kathmandu

Piątek, 22 Stycznia 2010

No to szyjemy dalej.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Pokhara
     Bardzo Wam dziękuję. Dzisiaj w samo południe, rzutem na taśmę, udało mi się, dzięki Waszym głosom, wejść do finału konkursu na Blog Roku 2009. Można by zastanawiać się nad celowością uczestnictwa w konkursach, w których porównuje się rzeczy kompletnie niemożliwe do porównania, takie jak właśnie blogi, które nawet w ramach jednej kategorii, odzwierciedlają często diametralnie różne sposoby postrzegania tego samego tematu. Ja jednak uważam, że było warto. Z kilku powodów.
     Poznałem fenomenalne witryny (m. in. „W podróży”, blog Michała Napartowicza czy też Krakowskiej Grupy Fotograficznej), które już niedługo postaram się przedstawić, za zgodą autorów rzecz jasna, w cyklu „polecane”.
Miałem możliwość odwiedzić strony, których właściciele lubią i potrafią pisać. I mam również nadzieję, że dzięki uczestnictwu w tym konkursie więcej osób trafiło do mnie, dodało link do ulubionych, zasubskrybowało kanał RSS.
     Co dalej? Dostałem niezłą porcję motywacji do częstszego i bardziej urozmaiconego tematycznie uzupełniania strony oraz, co ważniejsze do robienia zdjęć. A konkurs? Cóż, teraz wszystko zależy już od jury i pani Lidii Popiel, która zajmuje się kategorią „Foto, video, komiks”
Krawiec z Pokhary
     Prezentowane dzisiaj zdjęcie, zrobiłem w sennej i parnej Pokharze. Przechodząc uliczkami tego miasteczka, na każdym kroku można się natknąć na małe warsztaty krawieckie, w których powstają bardzo dobrej jakości podróbki ubrań znanych firm odzieżowych (z branży turystycznej). W niewielkich, ciemnych pomieszczeniach, praktycznie przez całą dobę turkoczą maszyny do szycia, a krawcy robią tylko przerwy niezbędne na uzupełnienie materiału bądź nici.
Tak więc i ja, po krótkiej przerwie zaczynam szyć dalej swego bloga...

Wtorek, 26 Stycznia 2010

Polecam: Adam Pańczuk

polecane, wydarzenie, wystawa
     29 stycznia szykuje się, moim zdaniem, jedno z najciekawszych wydarzeń fotograficznych 2010 roku. Tego dnia w Yours Gallery wystartuje wystawa „Karczeby” autorstwa Adama Pańczuka. Cykl ten, zobaczyłem po raz pierwszy podczas prezentacji prac nagrodzonych w konkursie Grand Press Photo 2009 (zwycięzca w kategorii Fotoreportaż: Ludzie). Zresztą głównie dla niego kupiłem album laureatów konkursu.
Zapowiedz Yours Gallery
     Czarno—biała seria prostych portretów jest fotograficzną opowieścią o mieszkańcach Podlasia, których rytm życia wyznacza ziemia, natura, cykl pór roku, którzy żyją w głębokiej symbiozie z naturą. Spokój bijący z tych, mocno oddziałujących obrazów stoi w opozycji do, spowszedniałych w dzisiejszych czasach, obrazów klęsk żywiołowych, katastrof i tragedii. W czasach globalnej wioski, telefonów, smsów i zdawkowej wymiany zdań temat wydaję się jeszcze bardziej intrygujący.

     Polecam Wam zdjęcia Adama Pańczuka prezentowane na jego stronie — ja zniknąłem dla świata na kilka dłuższych chwil, eksplorując fenomenalne portfolio.
Adam Pańczuk - portfolio

Wtorek, 26 Stycznia 2010

Zdjęcie. I nic więcej.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Pokhara
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
W okolicach Pokhary

PS

     Odrobinę większe wersje powyższych zdjęć możecie zobaczyć tu i tu.
Niestety skany pochodzą z przeterminowanego Neopana400 — nie mają tej skali tonalnej, ostrości i kontrastu co świeżynki. Mam nauczkę na przyszłość: zawsze sprawdzać terminy ważności zabieranych na wyjazdy filmów...

Środa, 27 Stycznia 2010

Dżajpur. Powrót (na fotografii).

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Dźajpur
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie
     Wychodzę do pracy gdy niebo lekko różowi się promieniami wschodzącego Słońca. Wracam gdy pozostało po nim tylko wspomnienie. Nie robię zdjęć. Nie ma kiedy.
Przeglądając dzisiaj negatywy z wyjazdu do Indii i Nepalu znalazłem zdjęcie dzisiaj prezentowane. Zawieruszyło się wśród tych, które dołączyłem do wpisu Dżajpur mi umknął.
Portret Dżajpuru
     Kolejny bezimienny portret tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma większego grzechu, związanego z wyjazdem w tamten region, niż ten związany z czasem trwania wyprawy. Nie można wybierać się do tak ogromnego i zróżnicowanego kulturowo kraju na chwilę. Chyba, że chce się tylko zaliczyć kolejne miejsce na Świecie.
     Powoli zaczynają się krystalizować plany kolejnego wyjazdu. Indie, bo gdzieżby indziej. Ale mniej turystyczne, mniej znane i takie, które nie są objęte programami biur podróży. By móc usiąść spokojnie na ulicy, chłonąć klimat, dojrzewać do chwili, w której będę mógł nacisnąć spust migawki. Kolekcjonować historie, a nie obrazy. A później Pakistan. Ten bezpieczny. By przygotować się na dłuższy pobyt w tym nieznanym kraju.

     Termin — marzec 2010 podyktowany jest koniecznością wyrobienia nowego paszportu, opracowaniem przybliżonego (bo tylko takim chcę dysponować) planu i zebraniem niezbędnych funduszy bądź kontaktów w wydawnictwach zainteresowanych opowieściami, także fotograficznymi, z podróży...

Czwartek, 28 Stycznia 2010

Z szuflady. Egipt.

galeria, portret uliczny, trochę koloru, na błonce, szuflada, Egipt, Hurghada
     Przeglądałem dzisiaj „szufladę” — archiwum skanów. I po kilku katalogach — filmach mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że:
  1. nie radzę sobie ze skanowaniem kolorowych, małoobrazkowych slajdów, cyfra zdecydowanie lepiej się sprawdza gdy zależy nam na czymś więcej niż czerniach i bielach
  2. ilość szczegółów na drobnoziarnistym filmie jest nieporównywalnie mniejsza niż na zdjęciach rejestrowanych matrycą
  3. nigdy więcej półśrodków — żadnych szkieł firm trzecich, jeśli zależy mi na jakości obrazu to niestety trzeba wysupłać pieniądze na dobre obiektywy
  4. i chyba najważniejsze: prostokąt jest diabelnie trudnym formatem i skomponowanie ciekawego kadru, bez kombinowania, myślenia i szukania lecz w sposób naturalny i instynktowny, często przerasta moje możliwości
     Tego mężczyznę zobaczyłem podczas jednego z ostatnich spacerów w Hurghadzie. Oparty o ścianę odpoczywał po pracy. Zafascynowała mnie geometria tej sceny, podkreślana kolorystyka — od chłodnej niebieskiej barwy po ciepły, w promieniach zachodzącego Słońca, korytarz. A że człowiek ten uśmiechem i gestem zaprosił mnie do zrobienia zdjęcia, nie mogłem przejść obojętnie...

PS

     Odrobinę większe wersje powyższych zdjęć możecie zobaczyć tu i tu.

Piątek, 29 Stycznia 2010

Uzupełnienia

galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Nepal, Varanasi, Pokhara, Ganges
     Dzisiaj po prostu zdjęcia. Bez opowieści i historii...
Indie/Nepal - wrzesien 2009
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com

Sobota, 30 Stycznia 2010

Z szuflady: Cmentarz Rakowicki

galeria, czarno - białe, na błonce, szuflada, Kraków, Cmentarz Rakowicki
     Z sentymentem wracam do krakowskich staroci... Szczególnie powstałych podczas włóczęgi po starych cmentarzach.
I za każdym razem jestem pod wrażeniem obrazów jakie otrzymywałem na kliszy dzięki optyce Zeissa — było to czasy, gdy używałem głównie Kieva60/PSixa. Niby szkła Bronici SQ są ok, nie boję się nimi robić pod światło, nie dają flar i świetlnych „lików”, synchronizują się z lampami błyskowymi na wszystkich czasach. Jednak tamte szkła mają pewien niepowtarzalny charakter. A do tego są diabelnie wprost ostre.

Niedziela, 31 Stycznia 2010

Bez tytułu.

galeria, czarno - białe, portret, na błonce, wyprawa, Indie, Nepal, Dźajpur
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie
     Dziwne. Nie potrafię umieścić w miejscu i czasie tego zdjęcia. Patrząc na negatyw wiem, ze zostało zrobione w Dźajpurze lecz nie jestem w stanie powiedzieć, w jakim momencie... Tak niestety bywa, gdy wyjazd przypomina ciągłą gonitwę.
     Jednak w pamięci utkwił mi dokładnie sam proces łapania kadru. Grupka współtowarzyszy podróży gdzieś zniknęła. Patrząc przez kominek aparatu powoli omiatałem ulicę, gdy nagle trafiłem na twarz tego mężczyzny. Skrył się pod niewielkim dachem przed palącymi promieniami Słońca, które lekko, od tyłu rozświetlało kontur jego sylwetki. Zatrzymałem się na chwilę zafascynowany, jak moje odbicie w jego oczach nadało im nierealnego, gadziego wyglądu. Biała ściana zadziałała jak blenda rozświetlając jego twarz. Z lekko drwiącym wyrazem twarzy spoglądał na mnie. Czegoś mi jeszcze brakowało, coś w obrazie było nie tak, nie zezwalało wcisnąć spustu migawki. Nagle przechylił głowę i kadr był kompletny.
Rozległ się stłumiony dźwięk opadającego lustra.