Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Sobota, 14 Sierpnia 2010

Kotek

cyfrowo, galeria, Indie, Orissa, Puri, trochę koloru, trochę tekstu, wyprawa, zwierzaki
     Zawsze mnie zastanawiało dlaczego w Indiach nie widuje się kotów. Bezdomne psy biegają całymi watahami a jeśli już widzi się koty, to przemykają one na pełnej prędkości, byle z dala od ludzi. W Orissie zrozumiałem dlaczego. Otóż tam koty stanowią dosyć ważny element rybołówstwa.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
cyfrowo,galeria,Indie,Orissa,Puri,trochę koloru,trochę tekstu,wyprawa,zwierzaki
Plaża w Puri.
     Jednak najbardziej wstrząsająca kocia historia wydarzyła się w Świątyni Słońca w Konark. Najpierw usłyszałem żałosne miauczenie małego kotka. Potem zobaczyłem dwie małpy biegnące po wypielęgnowanym trawniku. Jedna z nich niosła delikatnie w pysku maleńkiego kota, który darł się wniebogłosy.
Wspięły się wysoko na świątynne rzeźby i zaczęły bawić swoją maskotką. Podrzucały, puszczały na chwilę, by zaraz w pełnym pędzie łapać kotka. W pewnym momencie wybuchła między małpami jakaś awantura. Nie wiem, może o kolejność podrzucenia futrzakiem? W każdym razie w trakcie szarpaniny kotek stracił łapki. A małpy straciły zainteresowanie zepsutą, lecz wciąż miauczącą zabawką i zrzuciły kotka z kilkunastu metrów na kamienny dziedziniec...
14 Sierpnia 2010 00:00
:((( niefajnie.

Powiązany wpis